Forum zrzesza ludzi bezdzietnych z wyboru. Jednak poglądy na temat małżeństwa mogą być różne.
Czy chcielibyście mieć/macie męża/żonę? Jaki jest Wasz stosunek do tzw "papierka"?

Jeśli mąż też nie chce mieć dzieci, to nie widzę problemu :)

Papierek nie jest już potrzebny ani do kredytu ani do wspólnego ubezpieczenia. Coś tam może ułatwia, ale zwykle wiele komplikuje, sprawiając, że partnerzy przestają o siebie zabiegać (i to przerażająco szybko!). Oczywiście nie jest to regułą, ale po co kusić los... A za kasę, którą wydałabym na wesele wolę jechać na jakąś zajebistą wycieczkę.

Myślę podobnie jak Grooba. Zgodziłabym się na małżeństwo może w sytuacji jak z filmu, gdy bohaterowie mogą dostać spadek, jedynie gdy się ochajtają ;)
Wydanie kilku (nastu/dziesięciu) tysięcy na wesele nie wchodzi w grę. Nie ma się w końcu z czego weselić ;) A tak na serio, to dziwię się, że ludzie, często ledwo wiążący koniec z końcem, na sam start robią sobie długów zamiast zainwestować w mieszkanie, samochód, czy właśnie wyjechać gdzieś z drugą połówką.

Żyć bez małżeństwa czy w małżeństwie, czy dziecko będzie czy nie, to nie ma znaczenia, są ludzie którzy z wyboru żyją bez małżeństwa od kilku kilkunastu lat i jest im z Tym dobrze, cześć z nich a dzieci i też wychowują je razem. Małżeństwo nie wiąże się od razu z weselem itp.
Życie w małżeństwie to świstek papieru wystawiany przez odpowiedni urząd państwowy, nie sugerujący wyprawiania wesela uroczystości za kilka(kilkadziesiat) tysięcy złoty.   

Wybór czy żyć w związku małżeńskim czy też nie należy do każdego z osobna. Są plusy i minusy, choć by w przyszłości sprawy spadkowe, żyjemy całe życie w mieszkaniu swoim własnym kupionym za nasze pieniądze bez ślubu, co będzie jeżeli jednemu z nas powinie się noga i odejdzie z tego świata? Co dostanie drugi ??

The Grooba napisał:

... sprawiając, że partnerzy przestają o siebie zabiegać (i to przerażająco szybko!)...

;)

Tu bym się nie upierał tak jak przy dzieciach. Jeśli mojej dziewczynie bardzo by zależało, uległbym. Jednak sam nie wyskoczę z takim pomysłem.

Ostatnio kolega, po scenie od żony, stwierdził, że małżeństwo to powinna być umowa podpisywana na 10 lat, a potem człowiek decyduje czy chce przedłużyć czy rezygnuje ;)

Tez dobry pomysł ;)